Nudna paplanina o niczym, zenujaca, wrecz irytujaca gra aktorska. Po filmach tego typu czlowiekowi
odechciewa sie wyjazdu do Wiednia ktoremu brakowalo chyba tylko mc donalda w plenerze, Strata
czasu
Jak to jest kiedy nie majac nic konkretnego do napisania wciaz sie cos pisze? Masz jakis problem z samoakceptacja?
W Twojej wypowiedzi też mało konkretów - w dodatku niesprawiedliwa ocena, bo nie wierzę, by film był aż tak zły, by zasługiwał na ocenę godną najgorszego gniota, którego nie da się oglądać.
Moze malo konkretow ale idealnie oddaje atmosfere filmu - nuda. Piszacy scenariusz niewiele wie o uczuciach/emocjach, wrecz mozna zaryzykowac stwierdzenie ze w zyciu nie byl zakochany bo ot dostajemy. mdla, nudna, glupia i i wrecz do bolu schematyczna historie, z tekstami na poziomie rozmawiajacych 15-latkow (wiec moze tobie sie spodoba) a nie dojrzalych emocjonalnie i z bagazem doswiadczen dwojgiem doroslych ludzi. A najgorsze jest to ze wszystko zrobione w sposob by widz przez caly czas myslal o swietnie bawiacej sie nowo poznanej parce - tylko z czego ta dobra zabawa? z przyprawiajacych o ziewanie krotkich historyjek? Zadna nic nie wnosi i nie ma nic wspolnego z poprzednia - ot taka paplanina (przypoina angielski small talk) - do tego dochodzi ten glupawy usmieszek Hawka. Muzyka- zero, scenografia - mniej niz zero:gdzie czar Wiednia? - w filmie wyglada typowe szare 'amerycan city' a nie jedno z najbardziej magicznych miast Europy, idealne dla zakochanych. Tyle wystarczy?
Przecież film nie pokazywać doświadczonych ludzi z bagażem życiowym, tylko dwoje młodych , którzy dopiero wkraczają w dorosłe życie, którzy jeszcze wczoraj byli dzieciakami. Więc twój zarzut trochę bez sensu. Ciebie ich rozmowy zmęczyły, ale wielu innym (np. mi) przypominają gorące nocne dyskusje sprzed lat, gdzie nieudolnie odkrywaliśmy przed sobą tęsknoty, potrzeby, przeczucia. O matko - dobrze się bawią w swoim towarzystwie? ;) Ich wina, ich wina, bardzo wielka ich wina... Znowu nie rozumiesz dlaczego, ale ja ich rozumiem.
Wiedeń banalny? Bynajmniej. Ich wędrówka po nieznanym mieście ma mnóstwo czaru, zaś panorama "opustoszałego" po ich wyjeździe miasta jest świetnym pomysłem.
Formuła komedii romantycznej w tym filmie zyskała świeżą, nową odsłonę, to też istotne.
Po czesci przyznajesz mi racje-ja o 15 letnich gowniarzach ty o mlodych wkraczajacych w noze zycie - Jak to jest pisac co film mial pokazac, zaprezentowac? jestes w jakis sposob zwiazany z jego produkcja, czy moze czytasz w myslach autorow tego gniota?. I bardzo dobrze cie rozumiem poniewaz jesli chodzi o poziom rozmow to najwyrazniej nie masz zbyt wielkich wymagan co do swojego rozmowcy. Mi jak ktos chrzani o tym jak bedac malym podlewal trawnik to takiemu za rozmowe grzecznie dziekuje. Co do Wiednia to sie proponuje najpierw przejechac bo miasto. Jak wczesniej napisalem zestalo typowo przedstawione w amerykanskim stylu. Zreszta zyjemy w czasach gdzie ludzi nie interesuje kilkutysieczna kultura (Jak np Chiny, Egipt) jada w te miejsca by cos wyrwac i sie nawalic - wiec pomysl rezysera na ukazanie miasta w ten sposob byc moze byl sluszny
Jak to jest pisać - co film miał pokazywać? ;) Normalnie, oglądasz i omawiasz to, co widzisz, co sądzisz, co ci się wydaje. Ty robisz inaczej?
Jasne, panie wielki - ja nie mam wymagań, ty masz ogromne. Każdy ma swój problem.
Rozmowy o podlewaniu trawnika? Czemu nie. Kiedy np. mała Weronika dotyka kory drzewa (Podwójne życie...)- to nie jest ani banalne, ani nieistotne, ani bez sensu. Ty sobie prychaj dalej ze swoich wątpliwych wyżyn, skoro nie czujesz, w czym rzecz.
Jeśli Wiedeń pokazany w "Przed świtem..." kojarzy ci się z promocją nawalenia i podrywu, to kompletnie nie widzisz, o czym jest ten film. Bo na pewno nie o tym, jak ktoś chciał się uwalić i wyrwać panienkę.
Nie ma to jak nastapic komus na ego tylko dlatego ze zachwyca sie tym samym co wiekszosc w obawie przed tym ze zostanie wysmiany majac swoje odrebne zdanie - a moze ty nie potrafisz patrzec inaczej niz inni. Tak czy siak: zalosne
Oprócz negatywnego zjawiska, o którym piszesz, zaobserwowałem też inne, którego ty sam jesteś przykładem. Buńczuczne i narcystyczne podkreślanie swojej wybitnej (jakoby) indywidualności i umiejętności wskazania absolutnie trafnej, właściwej oceny - wbrew wszystkim i wszystkiemu, mimo, ze nie znajduje ona żadnego potwierdzenia w opiniach krytyków, znawców tematu (tak, są tacy, a teraz prychaj dalej, skoro tak to lubisz). Ale skoro ty wiesz lepiej, to wszyscy inni muszą się mylić, prawda? ;) Tymczasem twoja indywidualna ocena w żaden sposób nie jest dowodem na jej słuszność. To po prostu twoje zdanie, a dopiero dobór argumentów może sprawić, że uzyskasz przewagę w dyskusji. Ale to nie ten przypadek, panie zero-jedynkowy.
Niedojrzałość bohaterów jest oczywistym, naturalnym komponentem filmu - w ramach jego struktury. Więc to żadna wada. Np. Bohater "Buszującego w zbożu" również jest niedojrzały, robi głupstwa, nie bardzo wie, czego chce - ale powieść jest wspaniała (choć pewnie nie dla ciebie, skoro bohater nie cytuje Nietzschego przed snem).
Więc to nie niedojrzałość bohaterów jest problemem, tylko niedojrzałość widza/czytelnika, który nie potrafi zrozumieć walorów niezwykłego kina/literatury.
Zachowujesz sie jak male dziecko ktore nie dostalo deseru. Mam gdziesz czy ktos podziela moja opinie na temat filmu czy nie, a juz na pewno nie bede przekonywal do swoich racji- niech kazdy ma wlasne zdanie. Twoja bulwersacja ta jedynka ktora przydzielilem jest conajmniej zastanawiajaca. Oczywiscie musiales mi przyznac znow racje bo przeciez skoro wszyscy mysla podobnie (wielcy swiatowi krytycy i kilku gimbusow z fejsbuka) to ty na pewno musisz miec racje. To ty zaczales najezdzac na mnie, i te twoje plytkie kontrargumenty do mnie po prostu nie przemawiaja, wiec sens dalszej rozmowy raczej nie ma sensu. Sam fakt ze rozmawiam z toba zle swiadczy o mnie
Najwyraźniej nie pojąłeś - dość nieskomplikowanej przecież? - idei forum dyskusyjnego. Ale to przecież jedna z wielu rzeczy, których nie pojmujesz, więc pewnie taka już twoja uroda, brzydalu.
Stawiam 50 szylingów, że ty się po prostu typowej komedii romantycznej spodziewałeś...
Gdybys sprawdzil moj profil to bys zauwazyl ze wogole nie ogladam komedii romantycznych - ale coz lepiej pieprzyc glupoty bez sensu niz zasiegnac informacji bedacej w zasiegu reki
Ale zdajesz sobie sprawę, że twoja "1" umieszcza "Przed wschodem..." wśród najbardziej idiotycznych filmów o zmutowanych rekinach spadających z nieba, wszelakiego kiczu, miernoty i badziewia - niższego poziomu po prostu nie ma. Jak można poważnie twierdzić, że taka ocena stara się być choć troszkę sprawiedliwa?
Zerknąłem na twoje oceny, ale fakt, nie zwróciłem na to uwagi. Cofam zatem tamten komentarz. W sumie widzę też, że nie ma potrzeby się więcej produkować, przynajmniej na razie. Kolega zweinstein wystarczy.
Tak, tak masz rację, a "Głupi i głupszy" zasługuje na 10...
Po prostu GRATULUJĘ GUSTU!
A że o tych się nie dystkutuję, więc pozostawię to bez komenatrza...Powiem tylko, że Ci współczuję(bez złośliwości, ale ze szczerą troską)
o gustach sie nie mowi. Glupi i glupszy jest genialny w swojej kategori i ciezko by cos to przebilo- w kategori komedia. Wolisz wierzyc w przypadkowa milosc? Tylko dlaczego to takie zalosne? Lubisz kiedy kobieta nawija ci takimi prostymi tekstami? dla desteratow wierzacych w wrazliwe i delikatne kobiety to podobno bez znaczenia
O gustach się nie mówi... ? Przeciwnie, bardzo często nasze opinie oparte są na gustach właśnie. I to gustem można tłumaczyć taki czy inny sąd.
Sorry, że wypowiadasz się na publicznym forum. Bo to przecież moja wina, prawda?
Ale zawsze możesz się pozastanawiać, kto jest ciotą, w ramach rzeczowej dyskusji na temat filmu.
Głupi i głupszy to DNO WŚRÓD KOMEDII!!! Także nic tego filmu nie ratuje.A już wystawianie 10 to kpina.Nawet gdyby to było arcydzieło w swej kategorii...Jeśli chcesz zobaczyć dobrą(i inteligentną komedię) to polecam zobaczyć którąś Woodego Allena(szczególnie to wczesne.w razie czego mogę podać kilka tytułów)...
Co do Twojego komentarza odnośnie "Przed wschodem słońca" to nie skomentuję tego.Bo nawet nie ma specjalnie czego...
Jak juz pisalem o gustach sie nie dyskutuje. Ty wsrod komedii lubisz pseudointeligentna exzystencjonalna paplanine gdzie blyskotliwy zart pojawia sie raz na 15 min, a Ja totalny luz, tzw odmozdzacz a jednoczesnie komedie ktora cie nie zanudzi. Mmozesz ogladac po raz setny, za kazdym razem smiejac sie tak samo (komedie typu: american pie, 21 jump street raczej odpadaja). Nie mam nic przeciwko tworczosci W. Allena, ma swoich kilka dobrych produkcji, ale trzeba miec nastroj na tego typu filmy- kazdy jego film to doslownie slowotok, ten gosc nie przestaje gadac (coz-sa tacy ktorzy gadaja zeby gadac choc merytoryka wypowiedzi potrafi pozostawic wiele do zyczenia) - niektorzy to potrafia strawic, inni nie.
hehe.to nie paplanina,nie żaden słowotok, nie puste gadanie.To po prostu BARDZO INTELIGENTNE filmy(głównie komedie)...
Jeśli ktoś ich nie rozumie to nie jest to problem twórcy, a kwestia poziomu oglądającego...Jak zresztą we wszystkim...
PS.a co do mnie to lubie różnego rodzaju komedie.Także takie jak np.Hot shots
No coz, to co dla jednych jest BARDZO INTELIGENTNE wcale nie musi byc dla innych - nie wszyscy reprezentujemy ten sam poziom inteligencji.