Artykuł

Rozmówki francusko-amerykańskie

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/article/Rozm%C3%B3wki+francusko-ameryka%C5%84skie-86401
Gdy wpiszecie w Google frazę "french stereotype", wyszukiwarka przerwie wam, wyświetlając obrazki wąsatego, śmierdzącego gościa w berecie, z bagietką pod pachą i winem w garści. A jak jest w kinie?

Aktorka i reżyserka Julie Delpy wraca na poligon stosunków francusko-amerykańskich. W "Dwóch dniach w Paryżu" jej bohaterka zmusiła amerykańskiego kochanka do spędzenia kilkudziesięciu trudnych godzin we francuskiej stolicy. Teraz wystawia swoją rodzinę na próbę, przyjmując ich w Nowym Jorku. Kino lekkie, ale temat wcale niełatwy. Większą przeszkodą od autentycznych narodowych różnic jest tu bowiem rozbudowany system stereotypów: francuskich o Amerykanach i amerykańskich o Francuzach.

Jeśli zechcecie wpisać w Google frazę "french stereotype", nim skończycie, wyszukiwarka przerwie wam, wyświetlając obrazki wąsatego, zblazowanego gościa w berecie, z bagietką pod pachą. W jednej ręce będzie trzymał wino, w drugiej dymiącego papierosa. Na niektórych obrazkach dymek produkuje też jego ciało - to woń sera trzymanego w kieszeniach. Obrazek Amerykanina jest niżej pozycjonowany i mniej skodyfikowany, ale zwykle to postać w rodzaju Homera Simpsona, czy Ala Bundy’ego. Oba wizerunki są wytworami popkultury amerykańskiej, która znalazła dla nich miejsce w bogatym słowniku stereotypów.

WINO
Nie chcemy być niegrzeczni, ale jesteśmy Francuzami ("Ratatuj")

Model wyjściowy amerykańskiego stereotypu Francuza rozciąga się pomiędzy gapowatym inspektorem Clouseau z serii "Różowa Pantera" (coraz rzadziej), a NADĘTYM AROGANTEM o tupecie Charlesa De Gaulle’a. Francuz pozwala sobie na wszystko, bo żyje w POCZUCIU WYŻSZOŚCI wobec całego świata, a Ameryki zwłaszcza. W "Godzinach szczytu 3" francuski taksówkarz z nieodłącznym papierosem i wyrazem obrzydzenia na twarzy, wyprasza ze swojej taksówki bohaterów: Nie wożę Amerykanów, to najbardziej brutalni ludzie, zawsze zaczynają wojny, zabijają. Przyprawiają mnie o mdłości (…) Ameryka to żart. Przegraliście w Wietnamie, przegraliście w Iraku. Nie potraficie już nawet pobić Europejczyków w koszykówce.
 
Kontr-stereotypem jest tu ów "brutalny Amerykanin". Brutalność nie musi się przejawiać w skłonności do przemocy, ale w obcesowym traktowaniu rzeczywistości, IGNORANCJI historycznej, geograficznej i kulturalnej. Jankes jest bezradny wobec sztuki i wykwintnej kuchni (FAST-FOODY symbolizują amerykańskie podejście do życia). Choć być może niektórym nacjom jest to nie w smak, my Francuzi wiemy swoje - najlepsza na świecie jest KUCHNIA FRANCUSKA - zaczyna się ironicznie "Ratatuj". Tutaj Francja to kraj, który żyje sprawami kuchni, zasłuchany jest w kulinarnych krytyków, a na pierwszych stronach gazet dziennikarze donoszą o restauracyjnych wydarzeniach.



Aroganckiego paryskiego taksówkarza, wyrzucającego pasażerów z taksówki pokazał też Jarmusch w "Nocy na Ziemi". Sektor usług nadaje się szczególnie do zaprezentowania "francuskiego charakteru", bo gdy FRANCUZ SIADA ZA KIEROWNICĄ, jego francuskość jeszcze się intensyfikuje. Do tego, zafiksowany na wyimaginowanej rywalizacji z USA, nie waha się okazać pogardy rodakowi. Mamy do czynienia z psychopatą, nazistą i rasistą - streszcza swoją rozmowę z taksówkarzem bohaterka Julie Delpy.

Pokazując w swoim programie upadającą WIEŻĘ EIFFLA z filmu "G.I. Joe", komik Steven Colbert z niesmakiem skomentował postawę specjalnego oddziału: To najwspanialszy amerykański bohater, czemu więc pomaga żabojadom? Przecież oni mają swojego własnego bohatera, J.I. Jacquesa. Walczy on z wyższą bronią przeważającymi siłami wroga uzbrojony wyłącznie w poczucie własnej wyższości.

KOBIETY

Wspaniały język, zwłaszcza do przeklinania. Nom de Dieu de putain de bordel de merde de saloperies de connards d'enculé de ta mere. To jak wycierać tyłek jedwabiem, kocham to. ("Matrix: Reaktywacja")



Postawa wspomnianego taksówkarza jest ewidentnym znakiem czasu prezydentury wyklinanego przez Europejskie społeczeństwa Busha Juniora. Ale wyciąganie klęsk militarnych USA aż prosi się o złośliwą ripostę. Amerykanie lubią bowiem przypominać Francuzom, jak krótko bronili się, gdy ich granice forsowali naziści i jak sprawnie zorganizowali potem kolaboracyjny rząd. Brudy wyciągane w odpowiedzi na francuską postawę wobec interwencji w Iraku znalazły swoja kulminację w zawrotnej karierze określenia "Cheese-eating surrender monkeys" (SEROŻERNE PODDAŃCZE MAŁPY). Pożyczona z "Simpsonów" obelga została spopularyzowana przez prawicowego dziennikarza Jonaha Goldberga, który regularnie przypominał powody, dla których warto nienawidzić Francuzów. A  Dave Barry docinał: Iść na wojnę bez Francuzów, to jak wybrać się na polowanie bez akordeonu.

Kwintesencją filmowego wizerunku Amerykanina jest TURYSTA przebiegający przez Paryż. Gdzie by nie polazł, zawsze odbije się od Luwru, Łuku Tryumfalnego i wieży Eiffla. W amerykańskich filmach obiekty te często znajdują się tuż obok siebie, bo całe miasto musi mieścić się tu, jak na pocztówce, bez szpecących wieżowców, przedmieść i fast-foodów. A w takiej scenerii nie pozostaje nic innego, jak tylko się zakochać.



Paryż jako MIASTO MILOŚCI to najbardziej zdarta ze wszystkich klisz. Tu wszyscy są zakochani, nawet cyniczny Rick z "Casablanki" rozckliwia się na wspomnienie czasu, który spędził w tym mieście ze swoją ukochaną (Zawsze będziemy mieć Paryż). Takiego śladu w pamięci nie zostawiło z pewnością wyłącznie trzymanie się za rękę, wszak Paryż to symbol rozpusty, SEKSUALNEJ SWOBODY, ojczyzna wymyślnych technik miłosnych. Z punktu widzenia KONSERWATYWNEJ i PRUDERYJNEJ Ameryki, oswojenie seksu, przeniesienie go ze sfery tabu do sfery codzienności, ciągle może być szokujące (chętnie w obu filmach wygrywa to Delpy).

Ale łatwo być wyzwolonym i otwartym, gdy mieszka się tam, gdzie świecą neony "Moulin Rouge". Wielu ludzi wierzy, że wystarczy się tu przeprowadzić, by odmienić swoje życie i odkryć w sobie artystę (W "Drodze do szczęścia" Mendes dekonstruuje mit Paryża nie opuszczając amerykańskiego przedmieścia). Łatwo o natchnienie i podniecenie, bo wystarczy POWIEDZIEĆ COŚ PO FRANCUSKU, by zabrzmiało to seksowniej. Nawet wymyślne PIĘTROWE PRZEKLEŃSTWA dają szczyptę erotycznej rozkoszy. Amerykańscy bohaterowie przybywają do Francji czasem, by skopać kilka francuskich tyłków ("Uprowadzona"), ale częściej jednak po doświadczenia erotyczne ("Marzyciele", "Ostatnie tango w Paryżu"). A stąd już kroczek do stereotypu wizerunku FRANCUSKIEJ POKOJÓWKI.

ŚPIEW

Ryder: Bóg nienawidzi pedałów.
Christian: Przychodzisz do mojego domu i mówisz mi, że Bóg nienawidzi pedałów?
Aaron: I Francuzów.
Ryder: Bóg nienawidzi Francuzów?
Aaron: Wszyscy nienawidzą Francuzów.
("Latter Days")

Na poparcie tez o swojej wyższości Francuzi mają coś więcej, niż erotyczne stereotypy, bo produkują wciąż najwięcej i najefektywniej w Europie, stawiając skuteczną zaporę powodzi amerykańskiej. W ciągu roku są w stanie wyprodukować dwieście filmów, a co ważniejsze - jeden na trzy sprzedawanych w kinach biletów przypada u nich na kino krajowe. W tej sytuacji jest miejsce dla artystycznych odjazdów, kina gatunkowego i napakowanych efektami widowisk. Francuski przemysł nie rezygnuje z ambicji bycia europejskim Hollywood, eksportując swoje kino i gwiazdy poza granice. Francuscy twórcy współpracują z Amerykanami regularnie, a ich wypady do Hollywood tworzą zjawisko stabilnej wymiany kulturalnej.



Mocną pozycję potwierdziło ostatnie rozdanie Oscarów - i nie chodzi wyłącznie o tryumf "Artysty" (film francuski w scenerii amerykańskiej), ale także o osadzonego we francuskiej scenerii "Hugona i jego wynalazek", którego bohaterem jest francuski filmowiec Georges Méliès. To także sukces stereotypów - w tym przypadku pozytywnych - Francji, jako OJCZYZNY KINA artystycznego i kina w ogóle. Kamerę w końcu wynaleźli bracia Lumière i stąd popłynęła w świat francuska nowa fala. Gdy w amerykańskim filmie bohaterowie oglądają FILM ARTYSTYCZNY, to jeśli nie jest on szwedzki (spadek po Bergmanie), to jest właśnie francuski. Pokrewny stereotyp artystyczny wygrywa inny zwycięzca Oscarów - Woody Allen. "O północy w Paryżu" nurza się w micie PARYSKIEJ KAWIARNI, salonów, na które ściągają najzdolniejsi i najfajniejsi ludzie świata (także Amerykanie, jak Fitzgerald, Hemingway, czy Stein), by oddawać się rozkoszom intelektualnym, artystycznym i cielesnym.

W popkulturze stereotypy są użyteczne i traktowane z przymrużeniem oka. Oddają wielkie zasługi np. komedii. Bez względu na to, czy są pozytywne, czy negatywne, można być z nich dumnym, o tyle, że zawsze trzeba sobie na nie zapracować. To dzięki ich sile Francja wyrosła w amerykańskim kinie na reprezentanta starego lądu, a jej symbole, jak nieszczęsna wieża Eiffla, naprowadzają na trop widzów blockbusterów, podróżujących za filmowymi bohaterami do Europy. A więc buta się opłaciła.

Podobnie jak parodia jest wyrazem uznania dla parodiowanego dzieła, bądź gatunku, tak stereotyp świadczy o tym, że temat stereotypu w ogóle istnieje w zbiorowej świadomości. Ostatecznie dobrze wiedzieć, że po drugiej stronie oceanu ludzie zdają sobie sprawę, że istnieje coś takiego jak Francja, nawet jeśli ze skomplikowania tego "zjawiska" nie zdają sobie sprawy, a prawdziwego Francuza nie widzieli nigdy na oczy.


Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones